Pewnie każdy widzi w tym coś innego a ja...
Ludzie gardzą wojną czują jej bezsens ale robią z niej też pewne show. Kręcą filmy z doborową obsadą, rzucają efektami specjalnymi itp. Gdzieś wśród masakry, hektolitrów krwi, wybuchów sączy się muzyka...
To się podoba, to się sprzedaje, to zachwyca.
Gdy obejrzałam film, poczułam obrzydzenie. Do filmu bo jego wymowa była zbyt szczera? Zbyt dosłowna? Nie, poczułam to do samej siebie. Bo i ja patrze na „ekranowe mięso" zapominając o prawdziwości i bezsensie wojny. A zwłaszcza o tym, że ci co zginęli nie mieli identycznych twarzy.